Copyright

Zdjęcie z nagłówka oraz banneru pochodzi z holunder.deviantart.com.
Posiadam zgodę od właścicielki tego konta na wykorzystywanie jej prac.

Informacje

- Nowe wpisy z reguły pojawiają się w kilkudniowych odstępach. Każdemu kto przeczytał poprzednią notkę wysyłam w komentarzu wiadomość o pojawieniu się nowego posta, aczkolwiek rozumiem, że nie musi się to spotkać z aprobatą. Jeżeli takowych powiadomień sobie nie życzysz - powiedz.

- Całą treść bloga obejmuję prawami autorskimi, gdyż jest to moja praca i nie życzę sobie, by ktoś ją wykorzystywał dla własnych celów. Jeśli chcesz ją dla konkretnych potrzeb skopiować prosiłabym najpierw zapytać.

- Jeżeli chcecie zobaczyć banner swojej strony w stopce z reklamami na dole bloga, proszę śmiało proponować - jestem otwarta na wymiany linków :)

- Summit Creative posiada swój podblog. Możecie znaleźć na nim m. in. opisy kategorii, w jakich pojawiają się tu wpisy, nieco o mnie jako autorce, elitę, czyli listę ulubionych blogów, dokładniejszy spis treści oraz parę informacji na temat bloga - pochodzenie adresu, itp. Zachęcam do czytania.

- Mój blog oczekuje aktualnie na opinię ze strony Krytycznie Oceniających i Dark Evaluation.

22 marca 2013

028. Optyczne odejmowanie kilogramów

Krótka historia z życia wzięta: staję sobie kilka dni temu przed lustrem, próbując ocenić zgranie ubrań, które zamierzałam sobie naszykować do szkoły na następny dzień. I co? Dupa, wracają do szafy, przez moje cholerne "boczki". Gruba raczej nie jestem, wagę mam idealną na swój wiek i wzrost, ale brzuch oczywiście nie może być na tyle płaski na ile powinien, a przede wszystkim, na ile bym chciała. Dało mi to swego rodzaju determinację i od dziś, choćbym miała t-shirty na firance porozwieszać, żeby mnie mobilizowały, zamierzam wziąć się intensywnie za ćwiczenia. I będę je powtarzać do momentu, aż skutki nie staną się widoczne. Można by stwierdzić, że zapuściłam się przez zimę, ale w sumie co tu się dziwić, na dworze jak nie mróz to chlapa i ciapa, a w samych bluzkach raczej nikt nie chodzi. Pod koszulą, bluzą czy sweterkiem niedoskonałości nie widać zbyt intensywnie, tym bardziej, gdy nie objawiają się pod nadwagą czy otyłością. A że ważę odpowiednio dla mojego BMI 55-57kg to niczego szczególnego nie zauważałam. Aż do tamtej chwili przed lustrem. I choćbym po tym wszystkim ze zmęczenia nie mogła na nogi stanąć, to błagam, dopilnujcie żebym się za szybko nie poddała. Ogółem, po co to piszę? Bo liczę na swego rodzaju wsparcie i porady. Przede wszystkim interesują mnie propozycje konkretnych ćwiczeń. Aktualnie zadowalam się hula-hopem (choć muszę sobie wyrobić systematyczność), ale gotowa jestem przyjąć więcej wyzwań. Rzućcie więc jakieś ;) Byleby sprawdzone i skuteczne!

Jeśli chodzi o wydarzenia dni ostatnich, czwartek był zdecydowanie najbardziej godny zapamiętania. Sprostowując, 21 marca = dzień wagarowicza, jakże hucznie obchodzony przez moją szkołę. Niektóre klasy nie pojawiły się w ogóle, my zaś mieliśmy jedynie trzy pierwsze lekcje, po których szliśmy niemal w całym składzie (oprócz pewnych wyjątków oraz tych, którzy dziś nie przyszli) do pizzerii Tabasco. Przyjemny lokal, dużo miejsca, dobre jedzenie no i świetna atmosfera. Obsługa również przyjemna i generalnie nie ma na co narzekać. Wspominać będę zdecydowanie bardzo miło, a szczególnie zapadnie mi w pamięci zachowanie jednego z chłopaków (nazwijmy go A.). Otóż nawet nie wyobrażacie sobie jak kolosalna i w dodatku pozytywna jest różnica charakteru, gdy owy A. pozostanie w towarzystwie naszej klasy, jednak bez obecności dwóch jej członków (nazwijmy ich M. i S.). Niesamowity potrafi być wpływ znajomych na charakter człowieka.
-------------------------------------------------------------------------------------------------------
Skoro już tak kilogramowo zaczęłam notkę, to skupię się na tej kwestii. Otóż, ostatnio z czystej ciekawości i jednocześnie w poszukiwaniu materiałów na nowy wpis zaczęłam przeglądać w Googlach wszelkie artykuły dotyczące ubrań optycznie wyszczuplających. Ciekawa sprawa i na pewno bardzo przydatna, gdyż tajemnicą nie jest, że teraz prawie każda dziewczyna, choćby z samej skóry i kości, i tak ma kompleks wagi. Często jest to mylne mniemanie, ale w końcu najważniejsze to czuć się dobrze z własnym ciałem oraz móc z zadowoleniem spojrzeć w lustro, czyż nie? Dlatego też optyczne odejmowanie kilogramów stwierdziłam za dobry temat na wpis, a jednocześnie sama będę miała na czym się tymczasowo wzorować. Przynajmniej do czasu, aż efekty codziennego kręcenia hula-hopem nie staną się widoczne.

Gromadząc informacje z różnych stron internetowych, przedstawiam listę rzeczy, które w naszym celu niestety nie pomogą:
  • Faktem oczywistym, o którym raczej nie trzeba długo mówić, jest wystrzeganie się ubrań obcisłych i opinających. Tylko zaakcentują zbędne kilogramy, a z pewnością ich nie ukryją.
  • Zalecane jest unikanie wielkich guzików oraz nadmiaru ozdób i dekoracji.
  • Pomijaj kontrasty, jak np. biała koszula i czarne spodnie. "Przecinają" one sylwetkę, co sprawia, że wyglądamy na szerszych i niższych. 
  • Jeśli paski, to byle nie poziome. Zalecane są pionowe, drobne i w podobnych kolorach.
  • Ogranicz wzorzystość. Stawiaj na małe motywy w podobnych odcieniach.
  • Bez falbaniastych spódnic, swetrów z szerokimi rękawami i topów z golfem

Mając to za podstawę, możemy kontynuować. Z własnego doświadczenia, ale i gustu oraz upodobań noszę raczej rzeczy luźne, ale wcale nie za duże czy workowate. Na każdy rozmiar i wagę można znaleźć niezliczone ich ilości, wzory czy kroje, więc doprawdy warto szukać jak i eksperymentować. Sama także często pozwalam sobie na drobne zmiany i próbowanie nowych rzeczy - naprawdę polecam, gdyż popłaca :)

Powiem szczerze, że zawsze darzyłam sympatią osoby, które mimo iście widocznego nadmiaru kilogramów pozostawały pewne siebie i nie użalały się nad sobą (a nawet jeśli to w skrajnie rzadkich przypadkach). To widać gdy czujemy się dobrze - jesteśmy kreatywniejsi, nie boimy się wyrażać własnego zdania, z niemal każdej sytuacji znajdujemy wyjście. Charakter swoją drogą, ale i w wyglądzie to po prostu widać. Inaczej prezentuje się osoba nieśmiała, a całkowicie przeciwnie dusza towarzystwa, zdolna do podejmowania wszelakich wyzwań. Uważam, że bez względu na swój wygląd powinniśmy obchodzić się ze sobą tak, by rozsyłać w okół pozytywne wrażenia. Osoba chociażby z lekka bystra bez problemu rozpozna człowieka w stanie depresyjnym, z całą masą kompleksów, a kogoś kto może i posiada wiele niedoskonałości, ale umie obnosić się z nimi tak, by wyglądać na prawdziwie fajnego i pewnego siebie. W rzeczywistości jest to naprawdę łatwe - o ile się stara i choć trochę chce.

Pamiętajmy, by mimo wad nie rezygnować z ubrań, które naprawdę lubimy i bezbłędnie spełniają nasz wymóg wygody. Wszystko da się zaakcentować w taki sposób, by prezentowało się w pełni swojej okazałości. Czasem ciężko sobie wyobrazić jak konkretna sukienka świetnie leży na osobie z >boczkami<, podczas gdy ta sama, na dziewczynie idealnie szczupłej nie ma praktycznie żadnego uroku. Zasadniczo chodzi o jedno - by trafnie wybierać i jeszcze umieć to odpowiednio wyeksponować. Jest to sztuka zdecydowanie do opanowania - czasem wymaga mniej pracy, niekiedy więcej, ale efekty są jej zdecydowanie warte.


Ogółem za rzeczy wyszczuplające uważane są kolory ciemne (w szczególności czarny), pionowe paski, gładkie materiały, długie naszyjniki, koturny, proste kroje spodni... Długo można by wymieniać, Internet wręcz tonie w takich informacjach. Każdy z pewnością bezproblemowo odnajdzie swój ideał, ale tak jak mówiłam, grunt to czuć się w tym "ideale" dobrze. Osobiście polecam motyw grochów (od niedawna jestem fanką!), który świetnie pasuje do każdego. No ale generalnie, tak jak mówiłam: ma być swobodnie i komfortowo!

Na koniec jeszcze optymistyczna myśl na dziś, ażeby trochę samopoczucie poprawić :) Więc, pamiętajcie aby bez względu na niedoskonałości umieć siebie akceptować i być dumnym ze swojego "ja". Stajecie przed lustrem - mówicie: "Okej, jest dobrze". Nauczmy się akceptować fizyczne wady, bo nie mają one żadnej wartości w porównaniu z charakterem. A to co nam w wyglądzie nie odpowiada przecież da się zmienić ;) Trochę starań i mobilizacji, a osiągniemy cel. Wierzcie mi :)

45 komentarzy:

  1. Wiem, że ciemne kolory wyszczuplają, jednak i tak za bardzo ich nie lubię.
    Chyba muszę schudnąć, by móc nosić rzeczy bez metki "Kolorowy pulpet". xD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hahaha, no to w tej kwestii mamy sporo wspólnego :P Chociaż czarny akurat lubię, byle nie w nadmiarze.

      Usuń
    2. Ja nie cierpię jak jest za dużo czarnego. Musi być jakiś żywszy element w stroju, jeśli jest, np. czarny sweter.

      Usuń
  2. E tam się przejmujesz swoją wagą, na pewno aż tak źle nie jest :D Nie no żartuję :3 Może pilates? Na płaski brzuszek *.*

    OdpowiedzUsuń
  3. Grunt to znaleźć w swojej figurze coś, co nam się najbardziej podoba - na pewno znajdzie się taka rzecz :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja zawsze jak sobie postanowie,że będę ćwiczyć to i tak tego nie robie ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. czarny kolor rulezzzz:D ale pastelowe kolorki też mi się podobają:) No i pionowe paski właśnie są ok i mam wrażenie, że tez wydłużają sylwetkę:) buziaki:*

    OdpowiedzUsuń
  6. trzeba akceptować siebie ;) nikt nie jest idealny

    OdpowiedzUsuń
  7. Ja próbowałam znaleźć w swoim wyglądzie coś, co będę mogła jakoś zaakcentować i uznałam, że są to chyba obojczyki :) Może Ty też poszukej pięknej części swego ciała i eksponuj ją !
    Wpadaj do mnie :)

    OdpowiedzUsuń
  8. ja przeciwnie - ubraniami powinnam dodawać sobie trochę krągłości. Czasem noszę "raperskie", workowate ciuchy, ale nie wiem, czy to zbyt dobrze pomaga :p nie mam problemów ze swoim ciałem. a ćwiczenia są zawsze dobre, dla każdego :)
    pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  9. Hej:) Co do dnia wagarowicza to mój też zaliczam do udanych! Cały dzień spędziłam z tym ,,moim przyjacielem'' i przyjaciółką:) Bawiliśmy się świetnie;D
    Co do ubrań, fajnie, że wybrałas ten temat. Ja też jestem szczupłą osobą, wszyscy mówią,że zazdroszczą mi figury itd, jednak ja czuję że brzuszek to mam za duży;D Zawsze staram się ubrać tak,żeby był niewidoczny:) Czasem nawet w obcisłych ubraniach wyglądam dobrze, kocham eksperymentować! Kocham czarny kolor więc dla mnie to nie problem:)Skrillex robi swoje xD

    OdpowiedzUsuń
  10. Rozwalasz mnie...
    Będziesz w przyszłości pięknym wieszakiem.
    Wiesz jakim trzeba być szkieletorem, by mieć płaski brzuch? nie wiem czy już nie powinnam zbierać na wieniec. Bo od kilku kilogramów się zaczyna.
    Ćwiczenia nie sprawią, że schudniesz.. nabierzesz mięśni a to ci się pewnie też nie spodoba i zaczniesz mniej jeść ii tak dalej...
    obawiam się, że nie zdajesz sobie sprawy jak te kilka kg za dużo może pociągać facetów... cycki ci schudną, dupa też... ależ mi to zalety bo brzuszek nieco chudszy :D:D ech, kobiety...

    OdpowiedzUsuń
  11. Pomocny i ciekawy artykuł. Bardzo mi się spodobał ten post i czekam na kolejne notki :)

    OdpowiedzUsuń
  12. świetny wpis!
    widzę nawet wagę mamy podobną jaki i cel który chciałybyśmy osiągnąć ;)
    powodzenia i wytrwałości!!

    OdpowiedzUsuń
  13. Ughh. Drugi raz piszę komentarz -.- Bo mi się usunęło! -.-
    Dobra...
    Czyli mówisz, że się " zapuściłaś " przez tą zimę... Hymm. ja też doszłam do takiego wniosku i zaczęłam działać. Wprawdzie BMI również mam dobre, BA ! Według kalkulatora BMI wychodzi, iż jestem na granicy niedowagi z wagą idealną, ale bardziej waga idealna. Jednak źle się ostatnio z "swoją posturą" czuję. Osobiście nie patrzę na wagę tylko na wygląd. Jeśli widzę, że sylwetka nie jest taka jaka powinna to zmienić. Uważam, że nie waga jest ważna, a to jak się wygląda i czuje. No właśnie ! I moim wrogiem są nogi. Bo brzuch mam płaski, a nogi grube. -.-
    Zazdroszczę godnie uczczonego dnia. U mnie w szkole dzień wagarowicza wygląda zupełnie inaczej niż każdy inny dzień. Nie, nie we względu na to, że wszyscy zwiewają, bo tak się składa, że frekwencja jest dobra, ale w tym dniu są różne zabawy, apele, teatrzyki. Ogółem jest bardzo ciekawie. Poza tym, nauczyciele gość rygorystycznie podchodzą do nieobecności z dnia 21 marca. Jeśli Cie nie ma, nie informują tylko rodziców, ale też, nazwę to "służbami mundurowymi". Śmieszne. Dlatego piękno tego dnia zawsze przesuwamy na dzień/kilka dni wcześniej czy później :)
    Co do osób otyłych, to co napisałaś jest bardzo ważne. Zupełnie inaczej odbiera się ludzi "pozytywnych". Sama mam koleżankę, BA ! Żeby jedną (mam duże grono znajomych), który jest delikatnie mówiąc gruba. Nawet bardzo. Niestety nie może schudnąć, ze względu na chorobę. Jest niesamowitą świruską, ma chłopaka, świetne wyczucie stylu (dobrze się ubiera) i często żartuje z samej siebie. Bo nie chodzi o to jak się wygląda, ale oto jakim się jest.
    Jednakże muszę zaznaczyć, że naprawdę drażnią mnie ludzie niedbający o siebie. Nie rozumiem, tych którzy widzą w sobie pewne niedoskonałości, narzekają, ale nie starają się ich poprawić.
    Ostatnie optymistyczne słowa, to święta prawda. Trzeba sie akceptować, nie sztuką jest powiedzieć "mam grube nogi", ale "mam ładne oczy i uśmiech" .
    Pozdrawiam. :*

    OdpowiedzUsuń
  14. Hejka ;3
    Ohohoho, Kinguniu kochana, jestem w identycznej sytuacji! Co ty na to, żeby powspierać się razem na GG? XD Przy moim zaparciu na bank się przyda! XD Póki co jakieś dwa tygodnie robię ćwiczenia pilates oraz brzuszki. Efektów nie widać, ale dopiero zaczęłam, więc nie ma się co dziwić :P Mam zamiar jeszcze zacząć biegać, kiedy nadejdzie wiosna. Ale chyba w tym roku to nie nastąpi xD
    Heh, ale dziwnie czytać takie ogólne streszczenia, gdy wie się o co biega ^.^
    Hm, chyba zaliczam się do drugiej grupy. Choć pewne części ciała nieszczególnie mi się podobają, akceptuje je. Jeszcze nigdy nie użalałam się na sobą w takich kwestiach, zamiast tego wolę wynajdywać pozytywy. Np. nie lubię swojego brzucha, ale oczy czy piersi są w porządku. Sprawdzoną terapią, którą wykonuję z przyjaciółką jest podejście do lustra i stwierdzenie: "Jestem zajebista". Ogółem takie dowartościowywanie się dużo bardziej pomaga :D
    O, widzę, że zakończyłaś notkę podobną poradą ^^
    ;***

    OdpowiedzUsuń
  15. och ta nasza waga-odwieczny problem kobiet

    OdpowiedzUsuń
  16. najważniejsze żeby zaakceptować samą siebie :) ja też miałam iść z klasą na pizzę, ale wcale nie poszłam do szkoły w Dzień Wagarowicza :D

    OdpowiedzUsuń
  17. Niezadowolenie ze swojego ja wspięło się ostatnio na najwyższy szczebel drabiny. Aż chciałoby się napisać: w d.... mam swoje ja! Ale jako że jestem kulturalną Bukowiną, to nie napiszę.
    O odchudzaniu wiem o wiele za dużo, niż bym chciała. Odchudzam się od roku 2010. Wtedy, w dniu katastrofy Tupolewa, przez chorobę straciłam trzy kilo. Potem do września około 20. Wiem, że trudno w to uwierzyć, ale nie stosowałam jakiejś specialnej diety: jadłam trzy posiłki i cały dzień jeździłam na rowerze. Ale wcześniej byłam naprawdę otyła. I z lat przed tym doskonale pamiętam, że żadne ubranie tak naprawdę nie pomoże, a już porzucenie swojego stylu na rzecz rzeczy wyszczuplających wydaje mi się najgorszą zbrodnią. Jak nie masz urody, miej styl, to zawsze pomaga.

    OdpowiedzUsuń
  18. Hi hi, ja szczęściem takiego problemu nie mam, a na pewno nie rzuca się zbytnio w oczy. To pewne, bo wszyscy próbują mnie dokarmiać ^^. Najbardziej panie ze stołówki. Ale co ja poradzę, że tyle, co oni by chcieli, do żołądka nie zmieszczę... Miłego hula-hopania i kręcenia bioderkami :)

    OdpowiedzUsuń
  19. Oh, well. Wiesz, jaki mam stosunek do siebie. Teraz i tak jest lepiej, niż było kiedyś, choc dziś patrzenie na siebie w lustrze sprawia mi niemałą udrękę - gdybym była wampirem i nie wiedziała, jak wyglądam ze względu na brak odbicia, chyba czułabym się lepiej. Obrzydzam siebie swoim ciałem, dlatego większej różnicy nie robiło mi drapanie się, blizny, obgryzanie paznokci do skóry czy głodowanie. Teraz, jeśli już mam ataki nienawidzenia siebie, po prostu zaczynam cwiczyc. Mam masochistyczny komfort z wykończenia, a i pomoże mi to się zmienic. 100 brzuszków, 100 skłonów, 20 pompek, i tak dalej, i tak dalej. Efekty nadchodzą dośc szybko. Mnie nieco wysmukliło po 2,5 tygodnia, także zmiana trybu życia jest ważna.
    Z racji nienawidzenia siebie i bezgranicznej miłości do artystycznego bałaganu na sobie, nienawidzę nosic rzeczy obcisłych, przylegających, niewygodnych. Zawsze mam na sobie co najmniej dwa razy większe ubrania - nie przeszkadza mi, że to 'worek'. W innym ubraniu czuję się gorzej, a w worku wygodniej, to i samopoczucie lepsze. Jedyne, co mi w luźności przeszkadza, to spodnie. Reszta m u s i byc luźna.
    To i lepiej. Noszę głównie koszule, czasem bluzy i sweterki. Wspaniale zakrywają to, co powinny, zwracając uwagę bardziej na swój wzór, a wyglądowi nadając rozświetlenia.

    OdpowiedzUsuń
  20. Raczej nie zwracam uwagi na takie wyszczuplające ciuchy, ważne jest jednak aby dziewczyna patrzyła realnie na swoje ciało :) uważam, że krągłe kobiety też mogą być kobiece i piękne :) wszystko zależy od człowieka. Ja osobiście wolę luźniejsze rzeczy :)

    OdpowiedzUsuń
  21. mnie boczki tak denerwują, chociaż nie mam ich jakiś dużych. no ale chudym jakoś tak mega też kapa być. chociaż mnie się strasznie to podoba. wystające kości. po prostu to jest moja obsesja. ale podobno koleś nie pies, na kości się nie rzuci. hehe *.*

    OdpowiedzUsuń
  22. O tych kontrastach szczerze mówiąc nie słyszałam , zdziwiło mnie to trochę . A co do wagi to życzę powodzenia , ale pamiętaj nie przesadzaj z chudnięciem 2-3 kg i rozłóż sobie to w czasie (przynajmniej miesiąc) , pamiętaj też że każdy ma jakieś kompleksy które nie zawsze są słuszne , jesteś dziewczyną masz prawo do krągłości , chyba że co innego gdy wolisz wyglądać chudo i niezdrowo , jak ci się to podoba , ok rozumiem każdy ma swój gust . W każdym bądź razie powodzenia i dzięki za rady stylistyczne .

    OdpowiedzUsuń
  23. Ja kiedyś miałam naprawdę spore boczki i jak chodziłam do liceum pytałam się mojej w-fistki o idealnym ciele, jak pozbyć się boczków. Co mi odpowiedziałą? Powiedziała, że nie ma takich ćwiczeń! Po kilku latach odkryłam jednak, że jest recepta na to: bieganie, robienie specjalnych brzuszków iii jeszcze jedno, którego nie umiem wytłumaczyć, ale poszukam z nim filmiku jakiegoś :)

    OdpowiedzUsuń
  24. a ja się we wszystkim czuję grubo:(

    OdpowiedzUsuń
  25. ja też wyznaje zasade z paskami:D poza tym lubię nosić buty na obcasie, to najlepiej wydłuża całą sylwetkę i wysmukla;D

    OdpowiedzUsuń
  26. Ja już ćwiczę od dłuższego czasu, ponieważ również irytują mnie niepotrzebne fałdki wyskakujące spod bluzki. I przede wszystkim wywaliłam ze swojego jadłospisu kilka tuczących i zapychających rzeczy jak biały chleb, tłuste mięsa, wędliny, kaszę, mączne rzeczy, słodycze. Co do ćwiczeń, codziennie mam inny zestaw. Skonstruowałam go razem z książką "Nastolatki dbają o siebie" - na samym końcu jest solidny rozdział poświęcony prostym ćwiczeniom na pupę, uda, brzuch i nogi. Porozpisywałam je na cały tydzień, codziennie po 4 różne, po 15 powtórzeń i ćwiczę ;) Dorzucam link: https://picasaweb.google.com/lh/photo/tz-yBcxglLNiEoeQI45wmdMTjNZETYmyPJy0liipFm0?feat=directlink . Zrobiłam temu zdjęcie. Jak coś to pytaj, to objaśnię CI mechanike ćwiczeń, choć większość jest bardzo prosta do rozszyfrowania.
    I owszem, osoba pewna siebie, roześmiana, wesoła i pozytywnie nastawiona do życia, choćby miała nadwagę, to jednak lepiej wypadnie od takiej szarej myszki z figurą modelki. I również wieczne narzekanie na swoją figurę jest przygnębiające i tylko zraża do nas ludzi! Każdy ma jakiś kompleks, ale to nie oznacza, że trzeba go wypisywać na bilbordach i obnosić się z nim na lewo i prawo.
    I to prawda - zamiast narzekać trzeba wziąć się do pracy i to zwyczajnie zmienić ^^
    Dziękuję za komentarz! Cieszę się ze wszystkich wspólnych cech :D I owszem, Internet jest niesamowitą skarbnicą informacji, różnych ciekawych inspiracji, obrazów. Trzeba umieć je wykorzystać i wtedy jest już dobrze! ^^

    OdpowiedzUsuń
  27. Bardzo podoba mi się zakończenie Twojego posta :) Grunt to pozytywne myślenie.

    OdpowiedzUsuń
  28. ja przez zimę mam to gdzieś i co roku w wiosnę dopiero zaczynam ćwiczyć... i tak w końcu nikt nie widzi!:D a jeśli chodzi o hula hop to ile czasu dziennie nim kręcisz?:) też kiedyś to robiłam i to w miarę systematycznie, ale w końcu lenistwo wzięło górę (czemu mnie to nie dziwi?-.-)
    poza tym ja też bardzo lubię osoby, które mimo wagi są pozytywne i pewne siebie, po prostu nie przejmują się czyimś zdaniem.. dla mnie to godne podziwu:D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Co do twojego pytania, hula-hopem staram się kręcić minimum 30 minut dziennie, acz często robię to dłużej. I przyznam, że po wyrobieniu systematyczności, widać efekty :)

      Usuń
  29. Ja to mam odwrotny problem i muszę szukać takich ubrań żebym była "szersza" ;)

    OdpowiedzUsuń
  30. Oj mam ten sam problem. Jeden i odwieczny - moj brzuch ;(( Ale też postanowiłam się za siebie wziąć, ciągle oglądam zdjęcia chudych modelek w świetnych strojach, tak sobie marzę o idealnym ciele. Mam nadzieje, ze juz nieglugo takie będe miala! :))

    OdpowiedzUsuń
  31. Rzeczywiście optymistyczna myśl , zgadzam się z nią ;dd

    OdpowiedzUsuń
  32. Mam podobny problem z ciuchami - jak się czuć dobrze i wygodnie a z drugiej strony nieźle wyglądać dla otoczenia ;) Najlepiej to nie przejmować się opinią innych za bardzo.... Niby kilka ćwiczeń i dieta pomagają schudnąć, ale trzeba w tym być wytrwałym i konsekwentnym a w moim przypadku nie za bardzo to się sprawdza dłużej niż tydzień XD Dlatego też chyba ostro się za siebie wezmę niedługo ^^ Ta myśl na końcu serio optymistyczna i dodaje odwagi ;****

    OdpowiedzUsuń
  33. Myślę, że notka przyda się wielu osobom :)

    OdpowiedzUsuń
  34. Około 100 brzuszków dziennie, możesz sobie je porozdzielać na raty, ale ważne, żebyś robiła je codziennie. Plus przed jedzeniem dobrze, żebyś się poruszała wtedy organizm nie będzie oddawał tak dużo kalorii w tłuszczyk. To jakoś się tam nazywa ten mechanizm, ale zapamiętałam jego praktyczną stronę tylko. Pół godziny przed zjedzeniem mięsa zjedz jabłko. Mniej białego cukru, więcej lodów, zdecydowanie zero gazowanych napojów tylko woda, ewentualnie jakaś herbata gorzka albo tylko trochę posłodzona. Więcej nie pamiętam. A! i nie więcej niż jedną, małą łyżeczkę soli dziennie.

    Coś o tym wpływie na charakter człowieka przez niektórych znam się dobrze. Często dobrze byłoby rozdzielić ich na zawsze.
    Porady w kwestii ubioru są świetne. Myślę, że mi się też trochę przytyło w brzuszku, właśnie przez zmniejszony ruch, ale jak tylko wszystko przestanie mnie boleć to znowu ruszę z moimi brzuszkami.

    OdpowiedzUsuń
  35. Ja również mam podobny plan, ale jego realizację odłożyłam sobie na pomaturalne wakacje ;) Choć właściwie jego małą cześć już od pewnego czasu realizuję. Mam na myśli przyjazne niechcianym kilogramom ubrania. Takie właśnie stanowią teraz podstawę mojej garderoby. Wcześniej też bawiłam się w ćwiczenia na te właśnie partie ciała. Mogę Ci polecić moje: http://wdziek.info/cwiczenia_na_talie_osy.html
    Jeśli ćwiczysz regularnie, są całkiem skuteczne :)
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  36. ja już tyle czasu Cię odwiedzać a ciągle zapomniałam Cię dodać do linków hahah xd i dopiero wczoraj wpadłam na ten jakże genialny plan:PP

    OdpowiedzUsuń
  37. Czytam Twoją notkę i myślę o tych moich boczkach.Może czas i dla mnie żeby się z nimi zmierzyć ??? mam nadzieję,że będę mieć tyle wytrwałości co Ty. Uwielbiałam połączenie czarnych spodni zbiałą koszulą ale po Twojej notce muszę pożegnać mój ulubiony zestaw aby nie wyglądąc jeszcze gorzej ahhh. Dzięki za bardzo inspirująca notkę ;)

    Pozdrawiam.U mnie nowy wpis :)

    OdpowiedzUsuń
  38. Polecam cwiczenia.eu

    OdpowiedzUsuń

- Odwiedzam każdego kto włoży choć odrobinę wysiłku w przeczytanie wpisu i da tego wyraźny przejaw w pisanym komentarzu.
- Chętnie przyjmuje od moich czytelników powiadomienia o nowych postach na ich blogach.
- Spam mi nie przeszkadza, aczkolwiek proszę się do niego nie ograniczać.
- Zawsze czytam Wasze notki w całości i miło by było otrzymać to samo.
- Obserwacja za obserwację? Nie do mnie z tym.
- O ile jesteś anonimem, nie musisz podawać mi adresu do swojej strony - z pewnością ją znajdę i wpadnę :)
- Z chęcią biorę udział w blogowych nominacjach.